Było dobrze do momentu…

Brało, brało, aż się zesrało. Treningi wchodziły dobrze, samopoczucie było kapitalne, zdrowie dopisywało, aż nadszedł moment bólu. Okolice kolana zaczęły kłuć. Niby nic wielkiego ale uniemożliwiły mi bieg. Wróciłem do domu i po kolejnych 4-ech dniach wciąż nie mogę biegać przez ten ból.

Wreszcie znalazłem trochę chęci by napisać jak to było w poprzednim tygodniu. Treningi nabrały tempa, obciążenie tygodniowe przekroczyło 70 km i czułem się z tym fantastycznie. Nogi bolały mniej niż podczas październikowych przygotowań do Biegu Niepodległości na 10 km. We wtorek zrobiłem 150-metrowe podbiegi i wszystko było ok. Noga się kręciła, wszystko pracowało elegancko.

W czwartek kolejny trening i słabo czułem nogi. Biegłem z odpowiednim tempem, tętno trzymałem w ryzach, wszystko grało i huczało. Tyle że krok był taki drewniany. Nogi stawiały kolejne kroki, łydka wybijała całe ciało ale zupełnie tego nie czułem. Ani pracy łydki, ani podeszwy. Doświadczyłem już takiego uczucia kilka miesięcy temu ale wtedy dostałem takich bóli w łydkach, że się zatrzymywałem. Teraz nie było to specjalnie uciążliwe więc stwierdziłem że to rozbiegam. Było ok.

W piątek bardzo podobna sytuacja. Jedyne co się zmieniło to prędkość. Nie mogłem jej nabrać by podnieść tętno do pożądanego poziomu. Pod koniec początkowej „dyszki” poczułem kłucie kilka centymetrów w górę i bok od rzepki. Parę razy chciałem zrezygnować z treningu ale od jakiegoś czasu staram się bardziej trenować głowę, bo podczas zawodów za łatwo odpuszczam końcówkę. Zrobiłem więc dychę i zakończyłem ją według planu na stadionie. Zamiast ćwiczeń zrobiłem lekką gimnastykę i chwilę odpocząłem, by ruszyć z przyspieszeniami. Zrobiłem 3 i już wiedziałem, że tego się już nie da rozbiegać. Potruchtałem do domu.

Kolejne dni odpoczywałem lub topiłem się na miejskiej pływalni. Dzisiaj spróbuję pobiec. Na razie nie wydaje mi się to prawdopodobne ale jeśli będzie ok, to spróbuję zrobić z 3-4 km. Jak się nie uda to poczekam do czwartku. W środę masaż i znowu pływalnia. Do 30.03 się zagoi. ;) Przynajmniej teraz jest więcej czasu na zaprzyjaźnienie się z wodą.

isc naprzod
Tytułowe zdjęcie pochodzi ze strony unsplash.com.

Podobne artykuły…

Garmin FR 745 – recenzja

Garmin FR 745 – recenzja

Lekki, wszystkomający, matowy, ładnie wyglądający - tak najkrócej można opisać nowy model serii 7xx od Garmina....

Obóz biegowo-oddechowy u Jagody – edycja letnia

Obóz biegowo-oddechowy u Jagody – edycja letnia

Po raz kolejny (po edycji zimowej) gościłem u Maćka vel Jagody na obozie biegowo-oddechowym. Prawdę powiedziawszy jechałem tam bardziej towarzystko niż sportowo, a przy okazji zaliczyłem małe bieganie po górach ;) Po więcej zapraszam na youtube’a.

0 komentarzy