Odpocząłem w weekend. Niedzielno-wieczorny telefon był dość niespodziewany. Przyszła paka, niby standard. Nie można się jednak przyzwyczajać, bo co będzie później… ;) Nie będę przynudzał długimi opisami mielenia żuchwą. Krótko i na temat. Więcej zdjęć, mniej tekstów. To nie blog kulinarny ;)
Śniadanie: kanapka, jajko, wędlina
Lekko i przyjemnie. Żeby nie było za lekko to dorzuciłem od siebie galaretkę z malinami. Trzeba sobie dogadzać ;)
II śniadanie: krem z marchwi, grzanki
Pomarańczowa maź. Pachniało tak sobie. Pierwsza łycha do pycha i wiem, że kiedyś zrobie sobie taką samą w domu :) Zapomniano chyba tylko o grzankach :]
Obiad: makaron z rukolą
Poprzedni obiad z DLS składał się z ryby z porcją ryżu. Wtedy się solidnie najadłem. Tym razem jest słabiej, chociaż makaron mi bardziej pasuje smakowo. Dodatkowo wyczułem rozdrobnione orzechy włoskie. Uwielbiam :)
Kolacja: kanapka, sałatka z sera białego i soczewicy
Zostawiłem sobie to na wieczór, na czas faktycznej kolację, po basenie. Smacznie i zdrowo. Normalne przed snem (tak, jem przed snem) rzadko jem aż tak zdrowo. Białeczko do regeneracji podczas snu samo się jednak nie przyjmie.
WTOREK
Śniadanie: jogurt naturalny, mieszanka musli, melon
Pasuje mi to ich musli. Muszę gdzieś dorwać jakieś worki z dobrymi ziarnami i będę dosypywał do niby-musli z marketu.
II śniadanie: sałatka ryżowa
Ryż, papryka, ogórek, kurczak. Znane i lubiane. Dorzuciłbym jeszcze oliwki… i kus kus zamiast ryżu ;) Solidna porcja jak na drugie śniadanie.
Obiad: Rolada drobiowa z rodzynkami, kasza gryczana z marchewką
Kurka wodna! Normalnie drugi raz w ciągu dnia się najadłem. Może to wina tego, że skróciłem przerwy między posiłkami. Jedzenie na pewno było również bardziej syte.
Kolacja: kanapka, mozarella, grilowany bakłażan z pomidorem, kiełki lucerny
Taką kanapkę to mogę przyjmować co chwila, przez całą dobę. Chętnych na dostawy zapraszam do kontaktu ;)
Podsumowując. Jeśli o mnie chodzi, to był najlepszy dzień pod względem sytości jedzenia. Chociaż smakowo wracam wciąż do rybki i makaronu z kawałkami orzchów, mmmmmm :)
ŚRODA
Śniadanie: kanapka, ser brie, sałatka z kapusty pekińskiej i pory
Polecam każdemu poszatkowaną kapustę pekińską. Dobry wypełniacz. Na mnie działa, bo po czymś takim czułem się w miarę najedzony.
II śniadanie: krem z groszku
Tutaj o tyle ciekawa sytuacja, że w kremie pływało trochę rzeczy. Mój słaby zmysł poznania wyczuł grilowanego łososia, groszek i pestki dyni. Super sprawa. Bardzo smaczne. Mówię to ja, Marcin, człowiek antyzupowy :)
Obiad: Bitki cielęce w sosie własnym, kasza jęczmienna, fasola szparagowa
To mi nie podeszło smakowo…
Kolacja: kanapka, pstąg w galarecie, mix warzyw
… a z kolei to bym mógł jeść codziennie ;)
P.S. Pani z DLS Catering zadzwoniła do mnie i podpytywała o to i owo. Niestety nie zaproponowała dożywotniego, darmowego dostarczania mi jedzenia do domu ;-) Co ważniejsze, powiedziała, że musli, którym się tak zachwycałem to faktycznie jest ichna produkcja własna. Zrobie sobie też takie.
„Do what you can, with what you have, where you are.”
Theodore Roosevelt
0 komentarzy