Dzisiaj zamiast wstępu, przytoczę treść kartki dodanej razem z pierwszą paką żywnościową ;) Firma cateringowa podaje kilka przydatnych rad dla swoich klientów. W nawiasach moje dopiski.
Poniżej przedstawiamy zasady żywieniowe, które powinny nam towarzyszyć:
– Należy spożywać 4 posiłki dziennie (w moim przypadku wychodzi około 6-7. Normalnie jem śniadanie w domu, później 3 posiłki w pracy i teoretycznie 2 w domu ale najczęściej coś podjem po drodze więc wychodzi 7)
– Przerwa pomiędzy posiłkami nie powinna być dłuższa niż 3-4 godziny (u mnie bardziej 2-3 h, hehe)
– Przez cały dzień należy wypijać 1,5-2 litrów niesłodzonych napojów; najbardziej polecana jest niegazowana woda mineralna
– Posiłki powinny być spożywane powoli (tak jak pisałem wczoraj. Odpowiednie przygotowanie/podzielenie jedzenia pomaga w wydłużaniu przyjmowania jedzenia)
– Ostatni posiłek powinien być spożywany minimum 3 godziny przed snem
– Najlepiej zrezygnować z okazjonalnego picia alkoholu (WHAAAAT?! ;-) )
– Nie zapominajmy o aktywności fizycznej (ooo tak, chociaż w tym tygodniu, u mnie jest więcej odpoczywania niż trenowania)
– Jeżeli potrawa wydaje się mało słona, należy użyć ziół zamiast soli
– Napar z zielonej herbaty sprzyja trawieniu i usuwa uczucie przepełnionego żołądka
Śniadanie: jogurt naturalny z mieszanką musli, banan.
Muszę przyznać, że miks ziaren i pestek mnie zaskoczył. Do tej pory jak kupowałem musli ze sklepu to nie wyglądały tak bogato.
II śniadanie: sałatka warzywna
Tutaj chyba niewiele da się wymyślić ;) Chyba, że ktoś z czytelników (czytelniczek? :) ) chce mnie zaskoczyć? W takim wypadku zapraszam do komentarzy lub z pojemnikiem pełnym jedzenia na spotkanie ;)
Do pudełka z sałatką zostało doklejone mini pudełeczko z orzechami włoskimi. Bardzo fajnie, bo orzechy są zawsze wskazane. Z uwagi na to, ostatnio kupuję sobie dość często paczki orzechów włoskich i trochę mi się przejadły.
Obiad: polędwica z dorsza z sosem z rukoli. ryż pełnoziarnisty, brukselka
Solidna porcja! Chciało by się powiedzieć: nareszcie coś w moim rozmiarze ;) Cały ten cykl zaczyna mi uzmysławiać, że chyba jednak jem za dużo. Co prawda przy mojej aktywności fizycznej waga minimalnie idzie w dół ale widzę, że jedzenie, które sam sobie przygotowuje, powinno być podawane w nieco mniejszych porcjach… a o ciągłych wyskokach w stronę czegoś słodkiego nie wspomnę :o) Wracając do obiadu: poważnie podjadłem. Głód=0 i to na dłuższy czas.
Kolacja: kanapka, pasta z makreli, warzywa
Chlebek, pasta i na to sporo zielonego. Miodzio!
0 komentarzy