Moje przepuszczenia okazały się prawidłowe. Należało biec odwrotnie, najpierw spokojnie na 5:20, a drugą połowę na 5:00 z mocniejszą końcówką. Jednak nastawiałem się już teraz na 50 minut i spaliłem start :) Ambicje, ambicje…
Minutę po zakończeniu biegu ekipa czuła się już bardzo ok. Przestaliśmy sapać i spokojnie czekaliśmy na rozwój wydarzeń, który nie nastąpił. Nikt nic nie wygrał w loterii więc zmyliśmy się do domu. Na następny dzień pojawiło się miłe uczucie zmęczenia nóg. Osobiście wybrałem się na siłownię, pofikać trochę na TRX’ach. Kilkaset kalorii później nastąpiła chwila w saunie i tak zakończył się ten pełen wrażeń tydzień. Nowe doświadczenia, nowa nauka.
Wczoraj, w poniedziałkowy wieczór nadszedł czas na rozbieganie zakwasów. 12 km po rumskich chodnikach było bardzo luźne. Tylko w okolicach bodaj 7-8 km poczułem chwilowe zmęczenie. Bieg był jednak bardzo spokojny. Średnie HR na poziomie 134 bpm oraz średnie tempo 6:36’/km mówią same za siebie ;)
DOBRA KONIEC BIADOLENIA! Od teraz postaram się czasami wyklepać jakiś bardziej techniczny wpis. Czas na naukę teorii i starcie jej z praktyką, by być bardziej świadomym o tym co w danym momencie dzieje się z naszym organizmem. Mam nadzieję, że każdy początkujący będzie się mógł tutaj czegoś nauczyć. Na chwilę obecną nadal będę miał sporo treningów z niskim ciśnieniem, by poprawić bazę tlenową. Czekam na jesień ;-)
0 komentarzy