To był zdecydowanie start typu B albo nawet i C. Miało być treningowo i w sumie ten cel udało się osiągnąć. Przy okazji poznałem kapitalną imprezę, w której chcę wystartować również za rok… tym razem bardziej przygotowany (w odpowiednie odzienie).
Na pole bitwy przyjechałem półtorej godziny przed startem, a tam jakoś pusto. W ciągu 45 minut przyjechała cała reszta bandy karnawałowej. Ojjjj było kolorowo! Ja spokojnie spacerowałem tu i ówdzie gaworząc z różnymi osobami. Klimat był mega pozytywny.
Moje nastawienie do tego biegu było jedno – nie przeginać. Zaplanowałem sobie bieg w granicach 4:30-5:00, a ostatni jeden lub dwa kilometry lekko przycisnąć.
Jak wystartowaliśmy od razu wszedłem w swoje tempo. Okazało się ono niestety równe 4:30. No to pognałem. Przez pierwsze kilometry tętno nie wyrywało się mega w górę, więc uśmiech spowodowany strojami współbraci-biegaczy był spotęgowany wybornym samopoczuciem. Niestety część trasy była oblodzona i trzeba było uważać, by nie wywinąć orła. Tempo trzymałem w miarę równe 4:30-4:40. Ostatnie 2 km zgodnie z planem lekko podkręciłem do 4:20 i 4:10 (finisz pod górkę :)). To był bardzo dobry trening. :D
Po biegu większość przebrała się w strasznie nudne ciuchy i razem pobiesiadowaliśmy chwilę. Tu winko, tu kiełba… tego typu sprawy.
Były również konkursy z nagrodami dla najlepszego przebrania wśród panów i pań… z podziałem na kategorie wiekowe. Młodzież dla lat 40 oraz… młodzież starsza. :-)
Podsumowując: impreza bardzo godna polecenia. Super klimat, fajni ludzie, zero spiny. W miarę łatwo jest zaciągnąć hamulec i nie jechać na 100%. Wszak bieg jest pod koniec stycznia, a finał zimowo-wiosennych przygotowań powinien wypadać na marzec-kwiecień. Karnawałowa Dziesiątką z Bortexem to dla mnie must-be za rok. Byle nie przespać zapisów, bo party jest kameralne (ochotników 400, a miejsc 100).
Poniżej galeria zdjęć uczestników tej imprezy. :-)
- Mistrz! Ten w przebraniu. ;)
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback