Kilka akapitów o tym na co zużywamy energię podczas treningów w basenie. Krótko i na temat. Cały artykuł pod linkiem na końcu posta.
Wstać rano na trening, kiedy za oknem jeszcze ciemno i zimno już samo w sobie jest wystarczająco przykrym doświadczeniem. Wejście do zazwyczaj dość zimnej wody to także nie jest jakaś szczególna atrakcja. Sytuacja troszkę polepsza się kiedy już się rozpływamy. Endorfiny, adrenalina pomagają zmienić ponury nastrój. Koniec treningu to już naprawdę szczęśliwy okres. Poczucie dobrze wykonanej pracy, ciepły prysznic i możemy ruszać na podbój świata. Kiedy już usadowimy się wygodnie w pracy czy szkole, następuje zazwyczaj gwałtowny „zjazd”. Powieki stają się ciężkie, jak na pokazie u Kaszpirowskiego. Co ciekawe, takie nagłe zmęczenie znacznie rzadziej dopada nas po treningu kolarskim lub biegowym.
Źródło: http://www.magazynbieganie.pl/poranna-drzemka/
Dlatego wolę na basen chodzić wieczorem, wtedy ten zjazd po treningu można przerobić na głęboki sen i rano wstać wypoczęty i pełen energii.
Dokładnie :)
Po basenie tak. Ale po bieganiu często miałem tak, że byłem za mocno rozgrzany i nie mogłem usnąć. Teraz jak mam więcej treningów to jestem taki zmęczony, że z zaśnięciem nie mam problemów ;)