Jak wszyscy to wszyscy. Wyciągnąłem parę cyferek z mojego Garmin Connecta. Rok 2014 był mega udany mimo, że co chwila przytrafiały się jakieś przeszkody. Cóż, widocznie to norma i trzeba do tego się przyzwyczaić. Kontuzje, problemy ze sprzętem, brakiem czasu wolnego i dostosowanie do życia rodzinnego – proza codzienności.
Podsumowanie roku 2014:
336 Aktywności
Całkowity dystans wszystkich dyscyplin: 2.976,64 km
Całkowity czas na treningach: 319:32:12 g:m:s
Wzrost wysokości: 19.462 m
Śr. tętno (nie uwzględnia treningów pływackich): 136 uderzenia/min
Kalorie: 219.234 C
Niezły czad z tymi kaloriami. ;) Skoro różnica w bilansie kalorycznym równa 7 tys kcal odpowiada utracie/przybraniu 1 kg tkanki tłuszczowej (jest to zapewne spore uproszczenie) to mamy do czynienia z przerobem rzędu 30 kg. ;-)
Jestem biegaczem.
Choć tri jest absolutnie epickim sportem, to dopiero w nim raczkuje. Widać to również po ilości treningów innych niż biegowe. Poniżej podsumowanie roku 2014 właśnie w bieganiu:
178 Aktywności
Dystans: 2.112,67 km
Czas: 200:35:14 g:m:s
Do tego należy dorzucić około 60 godzin w wodzie, 46 godzin na rowerze (masakrycznie mało), a reszta to ćwiczenia siłowe.
Gdy patrzę na roczny kalendarz aktywności, łezka się w oku kręci. ;-) Widać na nim świętowanie po debiucie w triathlonie (sierpień) oraz jesienne skręcenie kostki + roztrenowanie. W grudniu jak widać wróciłem do walki mimo gipsu na ręce pod koniec miesiąca. Walka trwa, a poniższy cytat proponuje wbić sobie do głowy.
0 komentarzy