Udało się! Tyle mogę powiedzieć o mojej wewnętrznej walce związanej z gipsem. Osoby od wizerunku publicznego powiedziałyby, że nie ma czegoś takiego jak „udało się”. Samemu podejmujemy decyzję co robimy. Czy odpuścimy, załamiemy się, czy też spłynie to po nas i dostosujemy się do sytuacji zastanej, bo nie mamy już na nią wpływu.
Przyznaję się – odpuszczałem treningi biegowe, bo było ślisko. Nie chciałem ryzykować wywrotki na lodzie ale powoli mi już to przechodzi i lód już mnie nie odstrasza. Jednak nawet gdy nie szedłem biegać, to montowałem rower w trenażerze i pedałowałem. Gdy na koniec tygodnia, w niedzielę, spojrzałem w kalendarz treningowy baaardzo się podbudowałem. :)
10 godzin treningowych to ładny wynik. W ostatnich miesiącach nie miałem tyle nawet ze zdrową ręką. :P
Dlatego też w nowy tydzień wszedłem z mega motywacją. Trzeba zacząć biegać swoje, bo na 3-ech treningach tygodniowo maraton będzie dla mnie płaczem i jazdą zębami po asfalcie. Chcę wrócić do swoich 4-ech treningów biegowych + 1 rekreacyjny rower – tygodniowo.
Poniżej mój plan na tydzień obecny (wczoraj się opierdzielałem):
2015, TYDZIEŃ 2 (05-11.01)
1. Run: 12km<145bpm; ćw.10’+3×20”/40”; 3km
2. Run: 14km<145bpm
3. Run: 10km<145bpm; ćw.10’+3×20”/40”; 3km
4. Bike: 30-50km<135bpm
5. Run: KrosA 20km
TOTAL: Run 64km, Bike 30-50km
Na koniec tygodnia aktywny kros ale bez szaleństw. Pobiegnę raczej spokojnie ale na górkach (a właściwie pod górkę) powalczę. :)
Jest ok. Są literki na kartce i teraz tylko trzeba je zmaterializować, więc zegarek w dłoń, majty na tyłek i wio w ten mróz! :D
Tytułowe zdjęcie pochodzi ze strony unsplash.com. Wybrałem takie, żeby nie zapomnieć, że niedługo przyjdzie wiosna. ;)
0 komentarzy