Dzisiaj serwuję nieco dłuższy fragment książki „Bez ograniczeń” Chrissie Wellington. Baaardzo polecam przeczytać.
Ból jest bowiem stałym towarzyszem długodystansowca. A zarazem niczym więcej, jak tylko formą komunikacji między ciałem a umysłem. To zresztą kolejny powód, dla którego tak bardzo ważne są ćwiczenia ducha. Mózg jest głównym komputerem organizmu. Choć teoretycznie bazujemy na sprawności urządzeń peryferyjnych – nóg, rąk, pośladków – to, aby w pełni je wykorzystać, musimy zatrudnić jednostkę centralną. Bez niej nigdy nie uda się osiągnąć granic możliwości.
Przede wszystkim należy zachować otwarty umysł. Mózg jest zaprogramowany, by nas chronić, więc według swojego biologicznego widzimisię narzuca organizmowi pewne ograniczenia. Te granice trzeba bez przerwy przesuwać, gdyż wewnętrzne bezpieczniki człowieka zwykle włączają się o wiele za wcześnie. Jeszcze niedawno roześmiałabym się w głos na sugestię wzięcia udziału w Ironmanie. Wyobraź sobie, co by było, gdybym zachowała takie nastawienie do dziś. Tylko od nas zależy, czy wyczarujemy „możliwe” z „niemożliwego”.
Bardzo ważną inspiracją jest dla mnie wewnętrzny głos, który nakazuje mi jak najpełniejsze wykorzystanie mojego potencjału. Każdy z nas ma w sobie taki głos, ale wielu ludzi za bardzo boi się go słuchać; są zbyt przerażeni, by choćby spróbować. Obawiają się porażki. Lęk paraliżuje, ale jest tylko urojeniem – tak naprawdę przecież nie istnieje. Nigdy nie myśl, że coś jest niemożliwe, nie przestawaj próbować czegoś nowego. Życie zaprowadziło mnie do wielu niezwykłych miejsc, dzięki którym czuję się pełniejsza i bogatsza. Nigdy nie udałoby mi się do nich dotrzeć, jeśli pozwoliłabym, by strach okazał się silniejszy od potrzeby poznawania.
Zdjęcia pochodzą ze strony ironman.com oraz w/w książki.
Książka o Chrissie spodobała mi się. Kilka wartych uwagi lekcji z niej wyciągnąłem.
Na przykład?
Ja najbardziej zapamiętałem kawałek z drugiego występu na Kona jak ją biegunka złapała. Pisała, że w wodzie to właściwie nie było z tym problemu. Gorzej mieli ci co płynęli za nią. Masakra. ;D
Marcin
na przykład cały rozdział o jej treningu. Gdzie na początku napisała, że to co pokonała na treningu (ból, zmęczenie, znużenie itp.) przypomina się jej podczas zawodów, i wtedy wie, że da radę. Coś takiego zanotowałem w głowie, bo książkę kilka miesięcy czytałem.
Co do drugiego występu na Kona to ups :D