Tydzień był dość leniwy. Nie wiem już co robić z taką ilością wolnego czasu. Wszystko nadrobiłem, sprzątnąłem, wróciłem do filmów… ale ile tak można? ;) Z fajnych akcji to byłem na MŚ w lekkoatletyce na chwilę, o czym może skrobnę w kolejnym wpisie.
Poniedziałek – pływalnia
Wtorek – wolne
Środa – lekarz, pływalnia
Czwartek – wolne
Piątek – pływalnia
Sobota – wolne
Niedziela – Wybrałem się ze starszym juniorem na dwór. Bartek na rowerze, ja biegiem. Po dwóch kilometrach zaczął mi narzekać, że go bolą nogi. Come on! To ja tutaj miałem płakać że boli! Powędrowaliśmy, powolutku niecałe 6 km. Noga boli, bo była ponakłuwana. Jednak czuję pod spodem, że boli coś jeszcze dodatkowego. Będę musiał bardzo uważać i oszczędzać się by w ogóle wystartować w warszawskiej połówce. :( Staram się utrzymywać dobry humor ale bywa różnie.
Pływanie wychodzi bardzo słabo. Poruszam się już niby do przodu z głową w wodzie, jednak pływalność i power jest bliski zeru. TRX nawet nie chciało mi się wyciągać. Mobilizacja padła. Trochę mnie cała sytuacja irytuje, bleeeee.
Tytułowe zdjęcie pochodzi ze strony unsplash.com.
0 komentarzy