Coś mnie bolał lewy dwugłowy ostatnio. Głównie po poniedziałkowym starcie. We wtorek chciałem to naprawić. Rogrzać mięśnie podczas powolnej dychy i mocno ponaciągać. Po 5 km już chciałem do domu, bo ból był nieprzyjemny. Trening skończył się po 9 km. Mocniej i dłużej się porozciągałem ale to nie pomogło. W środę rano bolało ale wieczorem poszedłem na basen. W czwartek czułem mięsień więc odpuściłem bieganie. W piątek chciałem pobiec ale też dałem sobie spokój. Taki tydzień. W końcu przygotowywałem się do 11.11, a później należał się odpoczynek. Plan treningowy na ten tydzień jednak zrealizowałem.
W sobotę po pracy wyskoczyłem do lasu. Szukałem pętli na zimowe zmagania. Udało się znaleźć wyborne kółko 1.7 km. Jedyny minus jest taki, że mam do niego 3 km pod ciężką górkę. Sobotnie 12 km robiłem z niesamowitą lekkością. Noga jakoś nie przeszkadzała, byłem dość wypoczęty i głodny truchtania. Dzisiaj, w niedzielę wybrałem się biegusiem do Gdyni. Poruszałem się z jeszcze większą lekkością. Głównie dlatego, że było bardziej płasko. W ogóle super trasa: asfalt prawie bez aut i piaszczyste pobocze, po którym sobie hasałem. Później podbieg ul. Pucką, Unruga (tutaj już kostka brukowa choć leciałem po asfaltowej dróżce rowerowej), itd. Biegło się fajnie do samego Obłuża przy Estakadzie. Strasznie betonowa się zrobiła ta część Gdyni przez ostatnie lata. Wygląda fajnie ale biega się gorzej. No ale ja już tam nie mieszkam, wiec pewnie i tras nie znam.
Przede mną 2 tygodnie luzu: wolnych, niedługich biegów. Później trzeba zacząć myśleć o wiośnie. To będzie ciężka zima. Tym milej będzie się o tej wiośnie myślało i za nią tęskniło. Pamiętajcie, zimą też można się ruszać. Nie trzeba mieć 90-dniowego planu jak niżej ;) Uwielbiam ten obrazek. Za każdym razem mnie bawi :)))
0 komentarzy