W listopadowym „Bieganiu” jest artykuł o przemianach w organizmie człowieka, który zaczyna biec. Proces został opisany dosyć obrazowo i zrozumiale. Chciałem przytoczyć tylko kawałeczek tekstu opisujący moment odcięcia, czyli tzw. „ścianę”:
Wygląda więc na to, że możemy biec bez przerwy. Jednak ograniczeniem są zasoby węglowodanów. Jeśli ich zapas będzie się kończył, mózg włączy alarm. Trafimy na słynną maratońską ścianę. Co ciekawe – jeśli byśmy pobrali próbkę mięśnia z zawodnika, który padł na maratonie i został zawieziony przez karetkę, w mięśniu znajdziemy jeszcze zapas glikogenu pozwalający na pokonanie kilku kilometrów. Odczucie zmęczenia czy „odcięcie prądu” nie jest bowiem sygnałem o absolutnym wyczerpaniu energii, a jedynie bezpiecznikiem wbudowanym w nasze ciało, który wyskakuje, gdy mózg zauważa zagrożenie. Jednym z elementów treningu jest pokazywanie naszemu mózgowi, że stan zaburzenia równowagi i zmęczenia, wcale nie jest tak niebezpieczny i że z niskim poziomem węglowodanów wcale nie trzeba lądować na poboczu.
Powyższy cytat dobrze pokazuje, że dystans maratonu czy „ultra” biega się głową, a nie nogami. Przychodzi mi też na myśl jeden cytat mówiący, że ciało zrezygnuje z wysiłku tysiąc razy nim umysł się podda.
0 komentarzy