Zostało kilka tygodni do startu i zaczyna się stresik. :) Nie ma się co martwić. Stresik to będzie na 30 sekund przed wystrzałem z armatki oznaczający, że należy ruszyć w kierunku pierwszej bojki. ;) Ale spokojnie, do wszystkiego można się jeszcze przygotować o ile umiemy już trochę pływać, jeździć na rowerze i biegać. ;)
Ten wpis jest częścią cyklu artykułów w których dziele się własnymi doświadczeniami z debiutanckiego (i nie tylko) startu w triathlonie. Zdaje sobie sprawę, że stare wygi mogą spojrzeć na to z politowaniem. Mam jednak tę przewagę, że dobrze pamiętam swój debiut i wiem z jakimi obawami musiałem się zmierzyć oraz na jakie banalne rzeczy zwracałem uwagę. Cykl jest podzielony na następujące części:
– Część 1: Idziemy na zakupy: pływanie i akcesoria ogólne
– Część 2: Idziemy na zakupy: rower i bieganie
– Część 3: Ostatnie tygodnie przed startem
– Część 4: Logistyka (przed)startowa
– Część 5: Check lista startowa
Nie chciałbym zanudzać z pływaniem ale doświadczenia ostatnich tygodni potwierdzają, że to jest najbardziej niepożądana (przez debiutantów) dyscyplina w triathlonie. ;) Umiejętności pływackie zdobywa się latami ale fitness typowy dla poruszania się w wodzie można zbudować dosyć szybko. Zatem jeśli wiesz jak mniej więcej ruszać rękoma i nogami by poruszać się do przodu ale brakuje ci oddechu i obycia w wodzie to jeszcze nie wszystko stracone.
Jestem świeżo po drugich w tegorocznym gdyńskim cyklu zajęciach Sailfish Swimnights. Kilka znajomych osób uczestniczyło w pierwszych zajęciach. Najczęściej było to ich pierwsze spotkanie z pływaniem w wodach otwartych… a do tego w grupie. Takie doświadczenie rzadko kiedy jest przyjemne. Dla mnie był to lekki szok w zeszłym roku. Po pierwszych zajęciach Ania (Tri-lejdis) zaczęła się zastanawiać co najlepszego zrobiła zapisując się na triatlon. :P Podsumowując, wszystko szło w najlepszym porządku.
Po drugich zajęciach poziom pewności siebie wzrósł chyba 100-krotnie. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż ostatnie tygodnie przed startem to ostatni gwizdek by zmierzyć się z open water swimming. Serio, to nieco inne pływanie niż w kontrolowanych warunkach na pływalni z przejrzystą wodą. Jako mało doświadczony pływak uważam że pływanie w wodach otwartych to wręcz inna dyscyplina sportu niż zaliczanie długości na basenie. ;) Tak że czy mamy piankę czy nie mamy (jak chcemy wypożyczyć tylko na zawody to trudno, trochę się wychłodzisz podczas treningu) pakujemy się do wody! Pamiętaj również o zachowaniu zasad bezpieczeństwa: ktoś na brzegu do obserwacji twojej osoby albo pamelka-bojka przywiązana do kostki, by w razie czego mieć się czego złapać w wodzie. Nie polecam też wypływania na wielką głębię.
W ostatnich tygodniach przed startem spokojnie wystarczy 2-3 razy zmoczyć się po 20-30 minut w morzu lub jeziorze by zobaczyć z czym to się je. Jeśli masz możliwość wykonać taki trening z kimś to tym bardziej należy z tego skorzystać. Natomiast możliwość treningu w grupie kilkudziesięciu osób to jest zupełnie inna sprawa i czadowe doświadczenie, które z jednej strony może okropnie zdemotywować do startu ale z drugiej strony lepiej pierwszy szok przeżyć na takim treningu niż podczas zawodów – trust me. :)
Na początku wpisu wspominałem również o swego rodzaju fitnessie pływackim – wytrzymałości. Jeśli słabo pływasz lub dopiero co się uczysz kraula, to wiem co przeżywasz. Można to porównać do zadyszki podczas pierwszych kilometrów biegu nowicjusza wstającego od biurka. I choć niekoniecznie jesteśmy tym pływaniem zmęczeni to trudno łapać nam oddech i bardzo walczymy z wodą zamiast swobodnie płynąć. Jest na to rada: chodź na pływalnię ile dasz rady, nawet poświęcając inne treningi. Jeśli źle czujesz się w wodzie i boisz się tego etapu – popracuj nad nim. Codzienne pływanie w basenie (albo co drugi dzień) w bardzo szybki sposób poprawi Twoją pływalność. Nie stanie się to po tygodniu ale po dwóch tygodniach zauważysz jakąś poprawę. Jeśli do debiutu masz miesiąc – sporo da się tutaj zrobić w kwestii wytrzymałości. Techniki nie poprawimy ale podczas debiutu nie zamierzasz się pewnie ścigać z czołówką. ;)
W przypadku roweru i biegania niewiele jest do ogarnięcia. Proponuje jednak na 1-2 tygodnie przed startem mocno dopompować opony w rowerze, na którym zamierzacie startować. Oczywiście przez ten czas należy z roweru korzystać. Jeśli coś ma pęknąć w warunkach bojowych, to niech pęknie 2 dni przed zawodami, a nie w ich trakcie. Dobrze by było gdyby rower był super sprawny i nic nie przeszkadzało w swobodnym jego rozpędzaniu. Oznaką sprawnego roweru może być brak generowania chrzęszczenia i dziwnych hałasów podczas jazdy. ;) Najważniejsze są w tym przypadku hamulce.
W przypadku biegania warto wprowadzić trening zakładkowy do swojego kalendarza. Właściwie to powinien on być w kalendarzu już od dawna. ;) W tym cyklu zupełnie pomijam aspekt treningowy jednak na „zakładkę” warto zwrócić uwagę. Jeśli startujesz na dystansie sprinterskim wybierz się na 30-40 kilometrów jazdy rowerem (nie za mocno ale żeby się lekko zmęczyć) i zaraz po nim idź pobiegać 3-5 km. Najlepiej mieć przygotowane w domu ubranie tak by nasza domowa strefa zmian nie zajęła nam zdecydowanie poniżej 10 minut. Podczas biegu warto monitorować swoje tempo, pobiec spokojnie, na zaliczenie. Tempo może być bardzo różne, tak samo jak samopoczucie. Jeśli czujesz się ok po rowerze to dobrze by było nie przegiąć z tempem podczas biegu. Czasami może nam brakować wiaterku z etapu rowerowego i „niechcący” przyspieszamy bieg by po kilku minutach sapać i nie mieć siły na dalszą wędrówkę. ;)
Temat zakupów poruszałem już wcześniej (tutaj oraz tutaj) i sytuacją idealną byłoby mieć wszystko gotowe na parę tygodni przed debiutem. Jakoś jednak tak się dzieje, że wiele osób kupuje pianki/stroje/rowery/dodatki na ostatnią chwilę. Sam jestem tego przykładem. :P Można tak zrobić ale jest to powodem dodatkowego stresu i pojawiających się znaków zapytania – „czy to co właśnie kupiłem sprawdzi się za 3 dni na zawodach?”. Niech ten artykuł będzie dla Ciebie impulsem by teraz wejść na stronę sklepu internetowego lub pojechać do sklepu sportowego i obejrzeć/przymierzyć/kupić to co uważasz że potrzebujesz na start.
W kolejnym artykule będę pisał o dniu przed startem jak i samym starcie: strefach zmian i wszystkim co po kolei spotykamy na swojej drodze ku linii mety. :)
Na koniec chciałbym podzielić się czymś z czego sam korzystałem przed debiutem. Jest to świetnie napisany ebook przez osobę o wielkiej wiedzy w temacie tri. Zbiór rad dla debiutantów oraz porcja motywacji dla każdego. Czytałem go rok temu i bardzo sobie chwaliłem. Zresztą cokolwiek trener Sidor udostępnia jest godne poświecenia czasu by to przyswoić: Pytania o triathlon – Dariusz Sidor
A tymczasem życzę dużo cierpliwości i motywacji. :-)
Miłego dnia!
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback