W ostatnim wpisie o treningu pisałem o zmianach. Nie sądziłem jednak, że będą pójdą one tak daleko. Od dawna się do nich nastrajałem mentalnie i może dzięki temu nastawieniu i przekonaniu, że będzie ok, poszło wszystko dość gładko.
W ostatnich dwóch tygodniach oprócz dodatkowego zmęczenia spowodowanego kręceniem korbą, borykałem się z problemami logistycznymi. Rowerek przeleżał kilka dni w serwisie i ogólnie było ciężko, by dopiąć się z treningami. Do tego jeszcze doszło wesele kuzyna i w poprzednim tygodniu wypadł mi jeden trening. W obecnym tygodniu, który się właśnie kończy wszystko poszło według planu, a nawet bardziej… Oprócz 4-ech standardowych jednostek treningowych miałem przyjemność, po raz pierwszy w życiu, uczestniczyć w zajęciach Gdyńskiego Poruszenia. Trafiłem na trening z Formozą i oprócz kapki bólu, wyniosłem z niego kupę śmiechu (i piasku z plaży). Najfajniejszy był moment gdy trzymaliśmy ręce w bok, barki piekły, a komandosi krzyczeli „Nie opuszczać rąk! Teraz odpoczywamy.”. ;) Faktycznie, po dynamicznych ćwiczeniach był to swego rodzaju odpoczynek jednak,,, jakże bolesny. ;)
Mówiąc dalej o zmianach, muszę wspomnieć o zakupie, którego nie planowałem. Mowa o SPD. Pierwsze kilometry mam już za sobą. Pierwszą glebę na bok również. ;) Wydaje mi się, że rower trochę spowolnił moje treningi biegowe ale na razie się tym nie martwię. Uczę się od nowa jeździć na rowerze i sprawa mi to niesamowitą radość. :) Jednak nawet to nie było największym zaskoczeniem mijającego tygodnia.
Zapisałem się na sprint HTG. Wyszło trochę znienacka, bo zadzwoniła do mnie koordynatorka wolontariatu imprezy i jakoś tak temat poszedł do przodu. ;) Ogólnie to nikt mi nie wmówi, że zapisywanie celów nie pomaga w ich realizacji. Jednym z celów sportowych na ten rok miał być debiut w tri. W jakimkolwiek, najkrótszym, bo jak wiadomo boję się części pływackiej. Temat właściwie już odpuściłem ale z uwagi na to, że zapisany cel ciągle przewijał mi się przed oczami, strasznie mnie męczył i przypominał o sobie.
Chciałem zapisać się na Triathlon Gdański, jednak organizatorzy zmienili dystans z 1/10 IM, na 1/4 IM więc moje plany poszły… daleko stąd. Szukałem jak najkrótszych dystansów po całej Polsce, a zatrzymałem się z poszukiwaniami pod samymi drzwiami, tj. w Gdyni. Wyłączyłem myślenie, wpisałem dane, zrobiłem przelew i poszło. Nie ma odwrotu. :)
Podsumowując ostatnie dwa tygodnie:
– ponad 17 godzin treningów
– 73 km przejechane na rowerku
– 4,4 km przepłynięte na pływalni
– 98 km przebiegnięte
Liczby nie powalają (to dane z dwóch tygodni) ale tak jak pisałem, miałem problemy logistyczne. ;) Prawdopodobnie każdy kolejny, pojedynczy tydzień będzie >10h aktywności, więc oficjalnie rozpoczynam drogę do linii mety sprintu HTG. ;)
„Challenges are what make life interesting; overcoming them is what makes life meaningful.”
Joshua J. Marine
Źródło obrazka głównego: gdyniasport.pl
0 komentarzy